piątek, 24 lipca 2009

22-23.07 - jak to dobrze wstac o 5.30 (5.58) - powod 2 :)

Godzina piata, minut czterdziesci, Kuba budzi mnie rozentuzjazmowanym
szeptem - sms od Briny! mozemy spac na balkonie w Piranie, telefon do
mieszkajacej w domu babci - trzeba zadzwonic zanim przyjedziemy :)
mimo dobrych wiesci troche sie nam przysnelo (wyskoczylismy z lozka o
5.58 i o 6.10 juz bylismy ubrani i przepakowani, choc jeszcze nie
obudzeni :)) Pomimo drugiej szansy zapomnielismy zrobic sobie zdjecia
z Urbanem, ale i tak dobrze go zapamietamy :)

A wiec kierunek - wybrzeze! :) kupilismy pyszny, jeszcze cieply chleb
w piekarni, zjedlismy sniadanie na przystanku autobusowym i po kilku
minutach stania juz bylismy w samochodzie do Ljubljany. Kierowca kupil
nam na stacji benzynowej po batoniku, wysadzil w centrum miasta i dal
zetony na autobus :) na znajomym juz nam zachodnim koncu Ljubljany
czekalismy moze z pol godziny, az pewna wesola para zawiozla nas do
Kopru. Stamtad juz tylko 20km z milczacym kierowca w kierunku
Portorozu i ostatnie 2km z wesolym mlodym ojcem jadacym po syna do
Piranu :) I tak znalezlismy sie na miejscu ledwo po 11 :)

Nasza babcia odebrala telefon za trzecim podejsciem, gdy juz
siedzielismy na tarasie kafejki z widokiem na Adriatyk. Nie ma to jak
sie umiec dogadac: "Dober dan, sem Polonia... yyy... Brina...".
Nastapilo kilkuzdaniowy wywod z ktorego zrozumialam tylko slowo Piran,
ale juz wiedzialam ze mam do czynienia z sympatyczna osoba :)
Pozostalo przekazac telefon barmance, zeby zapisala nam adres, pod
ktory mamy dotrzec, i ruszyc w miasto :)

Juz na pierwszych uliczkach bylismy oczarowani :) szerokie na metr,
ograniczone starymi kamieniczkami z obdartym, kolorowym tynkiem,
rozwieszone pranie... W informacji turystycznej dostalismy mape -
nasza uliczka, Gregorciceva, jest w scislym centrum, ciagnie sie
wzdluz wybrzeza! Znalezlismy dom i drzwi otworzyla nam siwa,
usmiechnieta i trajkoczaca po slowensku staruszka w stroju kapielowym
:) i, co najciekawsze, wcale nie zaprowadzila nas na balkon, ale do
pokoju z lazienka i aneksem kuchennym... Dla pewnosci zapytalismy, czy
mamy cos za to zaplacic, ale powiedziala cos w stylu "przyjaciele
Briny" i ze druga noc juz na balkonie bo przyjezdzaja inni goscie. Nie
moglismy w to uwierzyc :) pokoj ma osobne wejscie z ulicy i wystarczy
przejsc szerokosc kamieniczki, by znalezc sie nad morzem...
Spedzilismy kilka godzin na plazy (a raczej na wielkich kamieniach),
zjedlismy ryz z warzywami ugotowany w naszym aneksie kuchennym i
poszlismy eksplorowac miasteczko z aparatem :) owocnie :) Wieczorem
zjedlismy pizze nad morzem (zachodu slonca nie bylo bo chmury) i
pospacerowalismy wzdluz morza :) Po prostu pieknie :)

Dzisiaj (w koncu nie mamy zaleglosci w pisaniu!) wstalismy o 9.
Gospodyni powiedziala (jednak umie troche po angielsku ;)) ze da nam
znac kiedy mamy sie zebrac bo sama nie wie czy goscie przyjada dzis,
czy jutro. Poszlismy na zakupy (dzis jemy spaghetti z pomidorami i
tunczykiem), kupilismy kwiatki dla gospodyni i ruszylismy na plaze :)
jest godz. 17, jeszcze nie ma wiadomosci o nowym gosciu wiec chyba
zostajemy w pokoju :)

3 komentarze:

  1. Serdecznie Was pozdrawiam,drogie nasze Obieżyświaty!Mało piszecie,przeczytalismy wszystko kilka razy(plecak jest przeto coraz cie,zszy,a w butelce już wręcz zabrakło ciepłej wody...)Opisy są b. sugestywne-widze Was prawdziwie i przeżywam wspólnie...MOże zjedzcie kawałek jakiegoś mniejszego brata-potrzebna Wam energia.Wiecie,ze zmarli kołakowski i Zapasiewicz?Ich naprawdę szkoda...Jakubie,nasza Wisła płynieeee,ech..Wiesz,ze Massa dostał kilagramem zelaza w glowę?Żyje.
    Przeprowadzacie mocny dowód na twierdzenie:jesteśmy dobrymi ludzmi(ale to brzmi..),bowiem spotykacie samych sympatycznych i życzliwych -podobnych sobie!
    Kartka doszła.Szybko.Oby mi się udało to zapisać,bo już kiedyś pisalem i ...klops;nic nie ma!Sciskam icałuję od wszystkich!Tata-Sarata.

    OdpowiedzUsuń
  2. Znowu nic nie napisaliście!Już cały tydzień bez wieści od was.No,czemu nas tak martwicie?Na balanach wilków mnogo i - są takie ..małoeuropejskie.Tybet Was pozdrawia,ale free
    to on nie jest.Za to protestuje gorąco przeciw
    komunistom,bo jak widzi sasiada ubeka toczy pianę z pyska.U was ponoc gorąco bardzo i nie leje?Uwaga na czaszki.Cześć młodziezy! Tata-Sarata.

    OdpowiedzUsuń
  3. Tata Tata ale tys sie rozpisal tutaj ze hej! u nas lekki kryzys ale jakos dajemy rade. trche malo hostow i zaczyna nas to martwic ale moze bedzie dobrze. Na razie zrobilismy "male" zmiany w trasie ale o tym pozniej. pozdrawiamy z Zadaru!

    OdpowiedzUsuń