piątek, 17 lipca 2009

13.07.09 - Glupi ma szczescie

Mowi sie, ze glupi ma szczescie. My wolimy wersje ze optymizm czyni cuda ;D
Na gorze borkowskiej, uzbrojeni w wode, sok i po 2 kanapki na glowe, stanelismy o 9.30. Czekalismy z godzine, powoli zdajac sobie sprawe z tego, ze chcemy tego samego dnia dotrzec do Budapesztu... ale w koncu przyjechal ;) w eleganckim BMW. Rozmawiajac o roznego rodzaju "katastrofach" (jego wspolnik wzial "dziewczyny" do Zakopanego innym BMW (cabrio) i podczas szalonej nocy zgubil do niego kluczyki i dokumenty. Tego dnia mieli podpisywac umowe leasingowa ;)). Jechalo sie "ciekawie", momentami pod 200km/h, nie zwazajac na wysepki i pasy w przeciwna strone ;) Co wazne, przezylismy.
Dojechalismy do Rabki o 11.30 i stanelismy na skrecie na Chyzne, gdzie czekal juz inny autostopowicz, zmierzajacy na Sycylie :) wsiadl szybko. Juz zaczelam sobie drzemac na zielonej trawce na poboczu, kiedy zatrzymala sie moja ulubiona Honda Civic jadaca do... Serbii :D I tak zlapalismy bezposredniego stopa do Budapesztu :) Kierowca jechal w podroz sluzbowa (jest konsltantem technicznym) do fabryki coca-coli. Tuz przed granica ze Slowacja zabral nas na nalesniki z serem, owocami i bita smietana. Pozniej ja oczywiscie zasnelam na ponad godzine, ale oboje wrocilismy do zycia gdy Waldek probowal 2 razy wyprzedzic przed zakretem tira a z naprzeciwka jechal kolejny... Znow przezylismy, ten dzien byl dla nas zdecydowanie szczesliwy ;) Ogolnie to fajny gosc z Waldka. Gdy juz bylismy na Wegrzech wyciagnal gpsa i stwierdzil ze nas bezposrednii pod dom hosta zawiezie :) tak sie stalo, wymienilismy sie mailami (spodobala mu sie idea couch surgingu i sie zapisze) i tak o 18.20 zapukalismy do drzwi Gabora... :)


Prikaži večji zemljevid

1 komentarz:

  1. hej hej, ciesze sie, ze cos wiecej tutaj i ze dobrze dojechaliscie do Budapesztu - a co dalej??? :)
    causy na dobra droge!

    OdpowiedzUsuń