czwartek, 6 maja 2010

Na pierwszym polu Eurobiznesu ;)

Opuszczamy Macedonię na rzecz Grecji. Kavadarci było ciekawym przeżyciem, ale cieszymy się, że przed nami znowu dzień, który nie wiadomo jak się potoczy, ludzie, którzy mają nam nowe ciekawe rzeczy do powiedzenia i widoki, które nam się w życiu nie marzyły :) No to w drogę!

Dotarliśmy w pobliże autostrady biegnącej ze Skopie do Salonik i myślimy jak my tu w ogóle damy radę kogoś zatrzymać... Idziemy jednak dziarsko dojazdówką do autostrady a tu nagle kilka klaksonów i widzimy jak ogromny tir zatrzymuje się na poboczu :D Nawet nie wyciągnęliśmy palca! Wsiedliśmy do Elida z uśmiechami od ucha do ucha - nasz pierwszy, najprawdziwszy, ogromny i wysoki upolowany TIR!!! :D

Elid dobrze mówił po angielsku, dobrze się dogadywaliśmy, przygotował iście tamtejszy lunch (czarne oliwki, feta, jakaś kiełbaska czy co to tam było i nescafe frappe z wody mineralnej ;)). Wysadził nas na obwodnicy Salonik, teraz trzeba jakoś dostać się do centrum, gdzie już czekał na nas Hercules (oczywiście świeżo upieczony couchsurfer ;)).

Dojechaliśmy z młodym Niemcem, Hercules odebrał nas z przystanku autobusowego. Dostaliśmy cały pokój dla siebie, wieczorem poszliśmy na spacer po mieście i piwo w super miejscu, typowo dla miejscowych - w życiu byśmy tam nie trafili sami! Dzień drugi w Salonikach to polecone przez Herculesa ruiny na szczycie miasta - widok na morze ładny, ale poza tym to lipa trochę :D Humory jednak dopisywały. Wieczorem znowu wyjście, tym razem siedzieliśmy sami bo Hercules miał spotkanie z anarchistami (bo jest zagorzałym, jeszcze kiedyś o nim usłyszymy ;)).

Pobyt w Grecji, choć krótki, był przyjemny :) Host był super, dowiedzieliśmy się dużo o chociażby konflikcie z policją, która zastrzeliła niewinnego nastolatka albo o czołgach wjeżdżających na uniwersytet... Jednak to był jedynie przystanek przed gwoździem programu wakacyjnego - przed nami Stambuł, cel całej podróży!!!!!! :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz